JORDANIA – KRÓLESTWO BIBLIJNEJ PUSTYNI – WSPOMNIENIE
Pragnę podzielić się wspomnieniami i wrażeniami z przecudownej pielgrzymki do Jordanii, a dokładnie mówiąc do Jordańskiego Królestwa Haszymidzkiego, bowiem tak brzmi oficjalna nazwa kraju. Państwo zajmuje obszar 88,884km2 i graniczy z Izraelem, Syrią, Irakiem i Arabią Saudyjską. Jordania dzieli się na trzy regiony geograficzne: Dolinę Jordanu, Wyżynę Wschodniego Brzegu z pięknymi wąwozami, zwanymi wadi oraz pustynię,która stanowi 80% terytorium kraju. Zwiedziliśmy najpiękniejszą, fascynującą część pustyni – Wadi Rum, ale o tych przeżyciach napiszę w dalszej kolejności.
1 lipca – wraz z grupą pielgrzymów z Włoszczowy – wyruszyłam na pielgrzymi szlak zatytułowany „Królestwo Biblijnej Pustyni”. Program podróży został opracowany przez wspaniałą panią przewodnik Kamilę Banaś z Biura Pielgrzymkowo – Turystycznego Ad Astra. Należy zaznaczyć, iż był to program autorski, realizowany w tej formie po raz pierwszy, ale jestem pewna, że nie ostatni, bowiem następne grupy pielgrzymów z całą pewnością będą chciały zobaczyć te wyjątkowe miejsca w Jordanii i przeżyć ucztę duchową, do której zaprasza nas Pan Jezus.
Naszym opiekunem duchowym był ks. Leszek Dziwosz – kapłan, który w prostych, a zarazem głębokich homiliach, które głosił podczas codziennie sprawowanych Eucharystii rozważał tajemnice Ośmiu Błogosławieństw związanych z Górą Błogosławieństw i słynnym Kazaniem na Górze. Homilie ks. Leszka są niezwykle dojrzałe, przemawiają do każdego, a ja osobiście „karmię się tym pokarmem duchowym”, w piękny sposób przekazywanym przez opiekuna duchowego naszej pielgrzymki, wzmacniam swoją wiarę i wewnętrzny spokój. Daniel Rops mówił, że: „Czym chleb dla ciała, tym modlitwa dla duszy”, dlatego też poprzez codzienną modlitwę odbywaliśmy podróż do własnego wnętrza oraz budowaliśmy most między czasem, a wiecznością.
Kolejny raz miałam możliwość pielgrzymować z p. Kamilą i za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy, jaką posiada, umiejętności przekazywania jej pielgrzymom, otwartości na drugiego człowieka, niebywałej życzliwości, spokoju i opanowania. Jednym słowem należy stwierdzić, że pielgrzymki przygotowane i realizowane przez p. Banaś są na najwyższym poziomie pod każdym względem.
Od dłuższego czasu marzyłam, aby zobaczyć i zwiedzić Jordanię i moje marzenie urzeczywistniło się, za co jestem ogromnie wdzięczna Panu Bogu, gdyż jak pewnego razu stwierdziła p. Kamila, wyjazd na pielgrzymkę to łaska dana nam od Pana Boga. Zapamiętałam te słowa i wiele, wiele innych przekazywanych nam przez p. przewodnik.
Po przylocie do Tel Avivu w Izraelu na lotnisko Ben Guriona (pierwszego premiera Izraela) udaliśmy się autokarem do kurortu Tyberiada położonym nad Jeziorem Tyberiadzkim, zwanym również Morzem Galilejskim lub Jeziorem Genezaret. Jest to największe jezioro słodkowodne w Izraelu i najniżej położony na świecie zbiornik słodkowodny. Po krótkim odpoczynku w hotelu Dona Gracia poszliśmy na spacer wzdłuż brzegu jeziora. Pani Kamila od samego początku pielgrzymki interesująco opowiadała o kolejnych zabytkach i miejscach, które nawiedzaliśmy. Jej wiedza jest naprawdę imponująca, dlatego też bardzo dużo dowiedzieliśmy się na temat zwiedzanych obiektów.
Należy wiedzieć, że Tyberiada jest świętym miastem judaizmu, a najbliższa okolica związana jest z działalnością Jezusa Chrystusa, warto wspomnieć: Górę Błogosławieństw, Jardenit czy Kafarnaum. W trakcie spaceru nawiedziliśmy Kościół św. Piotra, a po indywidualnej modlitwie wróciliśmy do hotelu na pyszną kolację i zasłużony nocleg, bowiem poprzedniej nocy – już o 230 – wyruszyliśmy na lotnisko Okęcie w Warszawie, by szczęśliwie przylecieć samolotem izraelskich linii lotniczych ELAL do Izraela.
Kolejny dzień przywitał nas promieniami słońca i od razu wywołał uśmiech na naszych twarzach, gdyż pogoda była cudowna, bowiem każdego dnia budziło nas ciepłe słoneczko. Po skonsumowaniu śniadania (obfitego i smacznego) pojechaliśmy autokarem w kierunku granicy izraelsko – jordańskiej, którą przekraczaliśmy w punkcie kontrolnym na moście Szejka Husajna. Wszystkie formalności przebiegły sprawnie i rozpoczęliśmy pielgrzymowanie po Jordanii.
W pierwszej kolejności zwiedziliśmy Gadarę – interesujące ruiny miasta Dekapolu z pięknym widokiem na Jezioro Galilejskie, jak również z ciekawością spoglądaliśmy na pogranicze jordańsko – izraelsko – syryjskie ze Wzgórzami Golan w oddali. Następnie udaliśmy się do rzymskiej Gerazy. Są to najlepiej zachowane na Bliskim Wschodzie ruiny starożytnego miasta grecko – rzymskiego. W skupieniu i z żywym zainteresowaniem słuchaliśmy ciekawych informacji ze strony p. Kamili i podziwialiśmy Świątynię Artemidy, Cardo (główną ulicę rzymskich miast), teatr.
Następnie pojechaliśmy do stolicy Jordanii – Ammanu, który jest arabską metropolią, gdzie podziwialiśmy ogromne wieżowce, meczety, jordańską flagę – największą na świecie. Zwiedziliśmy Cytadelę, widzieliśmy rzymską świątynię Herkulesa, antyczny teatr, wydrążoną w skale głęboką, okrągłą cysternę na wodę. Na terenie Cytadeli mieści się Muzeum Archeologiczne, które również z wielkim zaciekawieniem zwiedziliśmy.
Bardzo zadowoleniu i pełni wrażeń pojechaliśmy do hotelu Jerusalem International w Ammanie na nocleg.
Trzeci dzień naszego pobytu w Jordanii rozpoczęliśmy od nawiedzenia Betanii nad Jordanem – miejsca chrztu Pana Jezusa w wodach rzeki Jordan. Zgodnie ze słowami p. Kamili dowiedzieliśmy się, że nad Jordanem prowadzone były prace archeologiczne, które udowodniły, że w tym miejscu, które nazwano Betanią nad Jordanem św. Jan Chrzciciel udzielił chrztu Jezusowi Chrystusowi. My również doznaliśmy tutaj cudownych wzruszeń. Po odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych, bardzo przejęci pochyliliśmy głowy, aby ks. Leszek polał je wodą z rzeki Jordan i jednocześnie przeżyliśmy odnowienie Chrztu Świętego. Następnie podziwialiśmy Górę Nebo, z której Mojżesz przed śmiercią miał zobaczyć Ziemię Obiecaną. Ze wzgórza mającego 802m n.p.m. podziwialiśmy wspaniały widok Doliny Jordanu, Morza Martwego, a przy dobrej widoczności można nawet wypatrzyć kopuły i wieże dalekiej Jerozolimy. Zachwycaliśmy się sanktuarium Mojżesza w miejscu jego śmierci. Jako ciekawostkę należy wiedzieć, że w marcu 2000 roku na górze Nebo gościł papież Święty Jan Paweł II. Na tarasie widokowym przed wejściem do świątyni oglądaliśmy rzeźbę przedstawiającą krzyż opleciony przez węża jako pamiątkę papieskiej wizyty. Po zwiedzeniu zabytków i wysłuchaniu kolejnej porcji interesujących słów p. Kamili uczestniczyliśmy w Eucharystii sprawowanej na górze Nebo i „karmiliśmy się” głęboką w treści – jak zawsze – homilią ks. Leszka. Zadowoleni i ciekawi kolejnych wrażeń ruszyliśmy w dalszą trasę, aby zobaczyć Madabę, a w niej cerkiew św. Jerzego z najsłynniejszą mozaiką z VI wieku przedstawiającą mapę krajów biblijnych. Podziwialiśmy mozaikową mapę Ziemi Świętej, widzieliśmy między innymi otoczoną murami Jerozolimę, łodzie płynące po Morzu Martwym, ryby w rzece Jordan, Jerycho z palmami, które są symbolem tego miasta. Po wykonaniu pamiątkowych zdjęć udaliśmy się dalej. Kolejnym przystankiem na naszej wędrówce był Macheront – ruiny twierdzy Heroda Wielkiego i miejsce męczeńskiej śmierci św. Jana Chrzciciela. Po wysłuchaniu opowieści o tym miejscu część pielgrzymów ruszyła na „podbój” twierdzy. W upale, ale bardzo radośni i pełni werwy weszliśmy na szczyt i zdobyliśmy ruiny Macherontu, zrobiliśmy piękne fotografie i zeszliśmy z powrotem dołączając do grupy.
Kolejny dzień mijał, a przed nami była jeszcze smaczna kolacja i odpoczynek nocny w znanym nam już hotelu w Ammanie. Następnego dnia po śniadaniu pojechaliśmy zwiedzić Umm ar – Rasas, czyli ruiny biblijnego miasta Mefaat, kościół św. Szczepana z największą w Jordanii mozaiką bizantyjską z VIII wieku. W tym wyjątkowym miejscu po obejrzeniu przepięknej mozaiki braliśmy udział w Eucharystii. Każdy był bardzo wzruszony, przeżywał na swój sposób sprawowaną Mszę Św. w miejscu niezwykle symbolicznym. Takie Eucharystie pozostają w nas na długo i zawsze wspomina się je z dużym sentymentem. Dalsza część dnia była niezwykle interesująca. Otóż pojechaliśmy do Wadi bin Hammad, aby przeżyć niesamowity spacer z przyrodą w tle. Ciekawi wrażeń zajęliśmy miejsca w busie, a beduiński właściciel pojazdu zawiózł nas krętą drogą wśród skał do kanionu. Już podróż z Beduinem wśród serpentyn była dużym przeżyciem, a przed nami perspektywa przejścia dnem wąwozu, częściowo szliśmy w wodzie do kolan, podziwiając wyrastające po obydwu stronach malownicze skały, a dookoła nas był gąszcz palm i paproci. Widoki zapierały dech w piersiach i co chwilę zatrzymywaliśmy się, aby nacieszyć oczy cudownymi widokami i obowiązkowo uwiecznić te „cuda natury” na zdjęciach. To było wspaniałe spotkanie z naturą, z przyrodą. Chciałoby się powiedzieć: Chwilo, trwaj! Było tam naprawdę przepięknie!
Polecam każdemu pielgrzymowi goszczącemu w Jordanii, aby udał się na wędrówkę dnem tego wąwozu. Po dojściu do końca trasy, usiedliśmy na kamieniach i w otoczeniu ślicznej przyrody z ogromnym apetytem skonsumowaliśmy prowiant, który mieliśmy ze sobą. Smakował wybornie!
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną rozkoszując się cudownymi widokami i brodząc w nurtach wody wróciliśmy do punktu wyjścia. Ponownie zajęliśmy miejsca w busie i jadąc w górę bezpiecznie dojechaliśmy do celu. Nasze wrażenia sięgały zenitu, byliśmy szczęśliwi i pełni niesamowitych wrażeń.
Kolejny nocleg mieliśmy w hotelu La Maison w Petrze. Po nocnym odpoczynku i śniadaniu wyruszyliśmy zwiedzić Petrę, która jest nazywana „perłą Jordanii”. Podziwialiśmy ruiny starożytnego miasta wykutego w czerwonym piaskowcu, stolicy królestwa tajemniczego plemienia Nabatejczyków. Szliśmy przez „siq”, który stanowi wejście do miasta wąską szczeliną pośród mieniących się różnymi kolorami skał, napawaliśmy się widokiem Skarbca Faraona, grobowców królewskich, pozostałością teatru. Sławne Różowe Miasto – starożytna Petra – to z całą pewnością największa atrakcja Jordanii, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Na mnie i myślę, że na pozostałych osobach z naszej pielgrzymki wędrówka wiodącym do ruin wąwozem „siq” aż do wykutego w skale Skarbca Faraona była niezapomnianym przeżyciem. Cieszyliśmy oczy oglądając wykute w skalnych ścianach grobowce niespotykanych rozmiarów. Otaczająca sceneria jest przepiękna – wielobarwne piaskowce tworzą ogromne urwiska, wąskie wąwozy i olbrzymie skały. Bardzo urzekł mnie grobowiec zwany Skarbcem Faraona, najpiękniejsza i najbardziej znana budowla Petry. Reprezentuje najbardziej charakterystyczny typ grobu nabatejskiego – wykute w litej skale pomieszczenia poprzedza fasada z ornamentami. Od Skarbca przeszliśmy jeszcze krótki odcinek wąwozu podziwiając mniejsze grobowce, a następnie wróciliśmy tą samą trasą do głównego wejścia na teren Petry. Oglądałam w przewodnikach fotografie tego unikatowego starożytnego miasta, ale to, co zobaczyłam naocznie niezwykle mnie zachwyciło i przeżyłam prawdziwą rozkosz dla oczu. Każdy kolejny dzień i program naszej pielgrzymki tak interesująco opracowany przez p. Kamilę był niezwykle bogaty w niezapomniane przeżycia i cudowne wrażenia. Żegnając się z urokliwą Petrą pojechaliśmy dalej, aby przeżyć naprawdę fantastyczną przygodę. Otóż kolejna noc miała być wyjątkowa… i była! Moim zdaniem była przecudowna, inna niż wszystkie do tej pory!
Nocleg mieliśmy zaplanowany w beduińskim obozowisku „Captain Camp” na pustyni Wadi Rum, która jest częścią Pustyni Arabskiej i jednocześnie jednym z najpiękniejszych zakątków na świecie.
Po opuszczeniu autokaru udaliśmy się do namiotów, a po drodze zachwycaliśmy się wspaniałymi widokami, które rozciągały się przed nami.
Beduini to niezwykle otwarci, życzliwi ludzie. Przyjęli nas bardzo serdecznie i gościnnie. Przed posiłkiem uczestniczyliśmy w Eucharystii sprawowanej w namiocie. Było to silne, wzruszające przeżycie. W takim miejscu, na pustyni, jeszcze we Mszy Św. nie brałam udziału.
Pustynia Wadi Rum kusi turystów szeregiem atrakcji. Jedna z nich była naszym udziałem, bowiem podjechały 4 samochody terenowe, w których zajęliśmy miejsca i wyruszyliśmy na niecodzienną przejażdżkę po urokliwej pustyni po drodze oglądając godne podziwu miejsca.
Dojechaliśmy do obozowiska Beduinów, którzy – jak już pisałam – są bardzo otwarci, gościnni i mili, poczęstowali nas pyszną herbatką i oferowali do sprzedaży swoje produkty: mydła, herbaty, przyprawy i szereg innych. Ja wraz z kilkoma osobami z grupy wyruszyłam na szczyt góry wspinając się po gorącym, czerwonym piasku pustyni. Przemierzałam trasę boso, dodatkowo masując stopy piaskiem, był to naturalny peeling. Wejście było świetne, ale zejście to czysta przyjemność.
Na zakończenie naszej niezwykłej wyprawy samochodowej podziwialiśmy fascynujący zachód słońca wśród skał pustyni. Widok zapierający dech w piersiach. Tę chwilę uwieńczyliśmy na zdjęciach. Na pewno będą przepiękne!
Po smacznej kolacji (Beduini naprawdę świetnie i smacznie gotują) gospodarze przygotowali dla nas wieczór z folklorem beduińskim. Było cudownie! Śpiewy, tańce i wspólna zabawa na powietrzu przy blasku lamp. Czekały na nas również niespodzianki, bowiem szef obozowiska zaparzał na naszych oczach pyszną herbatę z miętą, która rosła nieopodal namiotów, a następnie byliśmy świadkami rytuału parzenia kawy z kardamonem. Wszystkie te rytualne czynności bacznie obserwowaliśmy siedząc na wygodnych kanapach. Po przygotowaniu napojów miły i wesoły Beduin częstował każdego smaczną herbatą i kawą. Dla chętnych osób proponował kolejną porcję. Uraczeni prawdziwą kawą arabską podziwialiśmy piękne, rozgwieżdżone niebo, księżyc i słuchaliśmy śpiewu cykad.
Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Nasz beduiński wieczór, a właściwie noc z uroczymi, wesołymi Beduinami dobiegała końca i pełni niesamowitych wrażeń, emocji i pozytywnych doznań udaliśmy się na nietypowy nocleg do naszych namiotów rozbitych obok potężnych skał.
Widok imponujący i fantastyczny!
Kolejny dzień to niedziela, którą do godzin południowych przeżyliśmy w obozowisku u gościnnych Beduinów. Śniadanie konsumowane na powietrzu smakowało wyśmienicie. Następnie uczestniczyliśmy w niedzielnej Eucharystii – jak mówił ks. Leszek – odprawił sumę na pustyni. Modliliśmy się w swoich intencjach, powierzając Panu Bogu siebie, bliskich i cały świat.
Czas pobytu w urokliwym zakątku Wadi Rum dobiegł końca i musieliśmy z żalem opuścić to nietypowe, lecz bardzo ciekawe miejsce i udaliśmy się nad Morze Martwe.
Po przyjeździe nad największą depresję świata (418m p.p.m.) – jak nazywa się ten obszar – wcale nie byliśmy w „depresji”, wręcz przeciwnie cechowała nas pogoda ducha, dobry humor, a mnie osobiście wyśmienite samopoczucie. Zakwaterowaliśmy się na 2 noce w pięknym, ekskluzywnym hotelu Dead Sea SPA i poszliśmy „przywitać się” z Morzem Martwym, jednym z turystycznych symboli Izraela i Jordanii. Chyba wszystkie wycieczki i pielgrzymki mają w swoich programach kąpiel w słonych wodach tego jeziora, bowiem to właściwie nie jest morze, ale słone jezioro bezodpływowe, a kąpiel w nim to niepowtarzalne przeżycie.
Cały kolejny dzień wypoczywaliśmy na plaży, zażywaliśmy kąpieli, korzystaliśmy z możliwości nałożenia na ciało „błotka”, aby „poprawić” urodę – takie naturalne spa. Do naszej dyspozycji były również hotelowe baseny. Jednym słowem: raj na ziemi, uczta dla ciała.
Pielgrzymka powoli zbliżała się do końca. Przed nami był jeszcze jeden dzień zwiedzania. Odwiedziliśmy Tel Mar Elias, czyli biblijne Tiszbe – rodzinną miejscowość proroka Eliasza, podziwialiśmy ruiny bizantyjskiej świątyni. Następnie pojechaliśmy do Anjary, gdzie urzekło nas piękne sanktuarium NMP Górskiej z cudowną figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem, zbudowane w miejscu, gdzie zgodnie z lokalną tradycją Chrystus odpoczywał z Apostołami. W tym cudownym miejscu odbyła się nasza ostatnia Eucharystia, a nasz opiekun duchowy w swojej homilii życzył pielgrzymom pokoju w sercu, owoców duchowych z odbytej pielgrzymki i kolejnych wzruszających spotkań z Ewangelią na pielgrzymich szlakach.
Po sprawnym przekroczeniu granicy jordańsko – izraelskiej w punkcie kontrolnym na moście Króla Husajna dotarliśmy do hotelu Deborah w Tel Avivie, aby spędzić kilka godzin, które pozostały do czasu naszego wyjazdu na lotnisko. Po bezpiecznym locie wylądowaliśmy rano na ojczystej ziemi w Warszawie, a następnie udaliśmy się busem do Włoszczowy.
Zachęcam wszystkich, którzy pragną zwiedzić ten wyjątkowy kraj, jakim jest Jordania, aby wyruszyli w podróż do Królestwa Biblijnej Pustyni. Naprawdę warto!
Wróciliśmy ubogaceni, pełni niesamowitych przeżyć duchowych i estetycznych. Był to czas radości, modlitwy, śpiewu i zadowolenia z przebywania razem w tych pięknych miejscach. Bardzo dziękujemy pani przewodnik Kamili Banaś za wszelkie dobro, którym nas obdarzała, za profesjonalizm, który ją cechuje i za troskę o każdego z nas.
W podziękowaniu dedykuję Pani słowa J.W. von Goethego: „Nie ma prawdziwszej, wspanialszej radości na świecie od tej, gdy widzi się wielkie serce otwarte dla drugiego”. A Pani to serce ma!
Pragniemy również podziękować naszemu opiekunowi duchowemu ks. Leszkowi oraz ks. Waldemarowi za sprawowane Eucharystie. Ks. Leszkowi, za mądre, poruszające serce i duszę homilie oparte na Błogosławieństwach Ewangelicznych, za głębokie słowa głoszące Miłość Boga do nas ludzi, za nauki, dzięki którym będziemy podążać ku naszemu mistrzowi Jezusowi Chrystusowi, za uśmiech, serdeczność i życzliwość.
Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dane nam było pielgrzymować po Jordanii i na pewno to, co przeżyliśmy jeszcze długo będzie nam towarzyszyć w każdym dniu.
Moje wspomnienia chcę zakończyć słowami Cycerona: „Nie ma innego sposobu na zbliżanie się ludzi do Boga, jak uczynić innych ludzi szczęśliwymi”.
Pątniczka