MEKSYK – WSPOMNIENIE I PODZIĘKOWANIE
Motto:
„Chce Ci szczęście według swej miary
coś dobrego podarować,
powiedz dzięki
i przyjmij dar bez namysłu.
Bądź pozdrowiony wszelki darze,
ale nad wszystkie rzeczy:
to, czego pragniesz,
niech się zdarzy!”
Wilhelm Bush
Powyższe słowa doskonale oddają moje pragnienie spotkania się z Matką Bożą z Guadalupe. Od długiego czasu marzyłam, aby odbyć pielgrzymkę do Meksyku. Należy marzyć, bowiem marzenia stają się rzeczywistością. Tak było w moim przypadku.
Pragnę podzielić się wspomnieniami i wrażeniami z przepięknej pielgrzymki do Meksyku. Chcę dodać, iż była to najcudowniejsza podróż do Matki Bożej spośród wszystkich pielgrzymek, które odbyłam.
14 lutego 2015 roku – wraz z grupą pielgrzymów z Kielc, Poznania i Leszna – wyruszyłam na pielgrzymi szlak. Program podróży został profesjonalnie opracowany przez bardzo kompetentną panią Kamilę Banaś – dyrektor Biura Pielgrzymkowo – Turystycznego Ad Astra.
Pilot grupy – p. Joanna Renda z Warszawy troszczyła się o nas każdego dnia, służyła radą i pomocą, gdy zachodziła taka konieczność.
Opiekunem duchowym naszej pielgrzymki był ks. Tomasz Szczepanik z Parafii św. Józefa z Kielc, który bardzo sumiennie dbał o to, by zgodnie ze słowami św. Jana Pawła II „modlitwa uświadamiała nam, że wszystko znajduje swój podstawowy i ostateczny punkt odniesienia w Bogu”.
Kapłan w codziennych rozważaniach zwracał uwagę, iż „modlitwa nie jest proszeniem. Modlitwa jest oddaniem się w ręce Boga, do Jego dyspozycji, wsłuchiwaniem się w jego głos w głębi naszych serc” o czym mówiła bł. Matka Teresa z Kalkuty.
W homiliach głoszonych w trakcie codziennie sprawowanych Eucharystii ks. Tomasz rozważał treść Dziesięciu Bożych Przykazań, stwierdzając, iż Bóg pragnie, aby ludzie budowali jego królestwo na ziemi, dlatego objawia im swoje przykazania. W czasie chrztu św. zobowiązaliśmy się zachowywać Boże Przykazania w całym swoim życiu.
Homilie naszego opiekuna duchowego były niezwykle dojrzałe w swej treści, wzbudzały emocje, a nawet wywoływały łzy wzruszenia. Ks. Tomasz mówił, iż tylko ten, kto trwa w miłości Boga, jest spokojny. Trwanie w takiej miłości – jest radością Chrystusa. Żeby wytrwać trzeba nieustannie starać się wypełniać to, czego Bóg od nas chce. Słuchając takich mądrych, głębokich słów homilii ks. Tomasza pogłębiałam swoją wiarę i przeżywałam ucztę duchową, do której zaprosiła nas Maryja Panna. Ksiądz Jan Twardowski pisał, że: „To, co najważniejsze – przychodzi wprost od Boga, najczęściej niedostrzeżone”.
Przewodnikiem po meksykańskiej ziemi była bardzo miła, sympatyczna i kompetentna p. Iwona Klemczak. Ciekawie i rzeczowo przekazywała nam informacje o Meksyku, czyli raju na ziemi o wielu obliczach. Zwiedzaliśmy piękne miejsca, jednak naszym celem było dotarcie do Sanktuarium Matki Bożej w Guadalupe. W związku z powyższym ks. Tomasz codziennie po porannej modlitwie intonował pieśń pt. „La Guadalupana”, a pielgrzymi włączali się do wspólnego śpiewu,aby pięknie nauczyć się słów i wielbić śpiewem Matkę Bożą, kiedy staniemy przed jej obliczem.
Po przylocie do Cancun (z międzylądowaniem w Paryżu) udaliśmy się busem do hotelu Grand Oasis Palm na zasłużony odpoczynek.
Dwa kolejne dni to cudowny wypoczynek w kurorcie Cancun nad Morzem Karaibskim. Rozkoszowaliśmy się gorącym słońcem, błękitnym niebem, piękną plażą i cudowną, niebieskiej barwy wodą, zażywając kąpieli słonecznych i morskich.
Było naprawdę jak w raju, bowiem Meksyk to malownicze plaże, widowiskowe fiesty i starożytne zabytki, które w kolejnych dniach pielgrzymki mieliśmy okazję poznawać i upajać się ich widokiem.
Wypoczęci i pełni sił rozpoczęliśmy nasze pielgrzymowanie od przyjazdu do miejscowości Tulum na półwyspie Jukatan.
Podziwialiśmy ruiny miasta Majów, malowniczo położone na karaibskim klifie: Świątynię Fresków, Świątynię Zstępującego Boga oraz Świątynię Wiatru, jak również prekolumbijskie domy mieszkalne: Dom Kolumn, Dom Halach Uinic, Dom Chultuna.
Następnie udaliśmy się do miejscowości Valladolid, gdzie mieliśmy okazję obejrzeć piękne występy młodych Meksykanów w związku z kończącym się karnawałem. Śliczne, kolorowe stroje, śpiewy i tańce bardzo nam się podobały, a wesołe usposobienie ludzi, ich spontaniczność i radość wypisana na twarzach udzieliła się również nam. W świetnych humorach pojechaliśmy na pyszną kolację i nocleg do hotelu Posada w Chichen-Itza.
Kolejny dzień naszego pobytu w Meksyku rozpoczęliśmy od zwiedzania Chichen-Itza – stanowiska archeologicznego Majów, uznanego jako jeden z siedmiu współczesnych cudów świata, miasta wpisanego na listę UNESCO.
Zachwycaliśmy się Piramidą Kukulkana, którą Hiszpanie nazwali El Castillo (Zamek). Konstrukcja piramidy kryje w sobie tajemnicę opracowanej przez Majów metody pomiaru czasu: cztery ciągi schodów mają po 91 stopni, co po zsumowaniu z platformą na szczycie daję liczbę 365. Po każdej stronie piramidy 52 płyty przedstawiają 52-letni cykl kosmiczny. Jak wierzono, wraz z końcem cyklu czas się kończył i zaczynał na nowo.
Pani przewodnik mówiła, że co roku w dniu równonocy wiosennej – 21 marca – tysiące ludzi przybywa do Chichen-Itza, by obserwować zapierającą dech w piersiach grę promieni słonecznych na balustradzie północnego ciągu schodów. Daje ona złudzenie świetlistego węża pełznącego w dół, a następnie znikającego w ziemi.
W dalszej kolejności podziwialiśmy największe i najlepiej zachowane w Mezoameryce Boisko do Gry w Pelote, Ołtarz Czaszek, Świętą Studnię – Cenotę, Pałac Tysiąca Kolumn oraz Obserwatorium Astronomiczne.
Pełni wrażeń udaliśmy się do „żółtego miasta” – Izamal, dawniej ważnego ośrodka kultu religijnego Majów. Nawiedziliśmy Klasztor św. Antoniego Padewskiego wraz z największym w Meksyku dziedzińcem, na którym w 1993 roku św. Jan Paweł II spotkał się z Indianami. Kolejną noc spędziliśmy w hotelu Merida Residencial w Meridzie.
Następny dzień na meksykańskiej ziemi przywitał nas pięknym słońcem, humory nam dopisywały, toteż uśmiechnięci zmierzaliśmy do miasta Uxmal, by podziwiać kolejną strefę archeologiczną Majów, również wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Nasze oczy przykuła Piramida Wróża, Klasztor Mniszek, Pałac Gubernatora. Oglądaliśmy pozostałości po starym boisku do gry w piłkę.
Szczęśliwi i zadowoleni pojechaliśmy nad Zatokę Meksykańską do miejscowości Celestun, gdzie zajęliśmy miejsca w łodziach i ruszyliśmy na wyprawę w poszukiwaniu flamingów i innych ptaków, m.in. czapli białej. Płynąc rozkoszowaliśmy się pięknymi widokami: egzotyczna roślinność wzbudzała nasz zachwyt, ale twarze pielgrzymów rozpromieniły się, kiedy dostrzegliśmy rezerwat ptaków, a ściślej rzecz ujmując – kolonie flamingów różowych. Podziwialiśmy je z bliska, na wyciągnięcie ręki, obserwowaliśmy ich lot, „majestatyczne” brodzenie po wodzie. Był to cudowny widok! Jednak musieliśmy płynąć dalej, ale emocje nie opadły, bowiem naszym udziałem był przejazd namorzynowym tunelem wśród zieleni drzew i krzewów. Chciałoby się powiedzieć: Chwilo, trwaj! Lecz musieliśmy wracać do portu, by udać się do kolejnego hotelu Del Mar w Campeche na odpoczynek nocny.
Następnego dnia wczesnym rankiem pojechaliśmy w kierunku Chiapas, gdzie zwiedziliśmy strefę archeologiczną w Palenque – mieście Majów wykradzionym dżungli.
Wkroczyliśmy do świata Majów, gdzie dominują dwie barwy – szarość budowli i zieleń otaczających je roślin. Rośliny okrywają większość terenu dawnego miasta Palenque położonego w stanie Chiapas. Nazwa Palenque (palisada) pochodzi z języka hiszpańskiego. Tu sprawował rządy jeden z najbardziej znanych władców Majów – Pakal. To on rozbudował miasto wznosząc świątynie, place, boiska do gry w piłkę, obserwatorium astronomiczne. Wspinaliśmy się na strome schody Świątyni Inskrypcji, skąd podziwialiśmy Świątynią Słońca uważaną za najpiękniejszą w Palenque.
Miasto posiadało własną sieć wodociągową, co również nie uszło naszej uwadze. Wędrowaliśmy po Palenque zagłębiając się w gęstwinę tropikalnej dżungli, naszym oczom ukazał się szemrzący strumień Otolum i wodospad. Po drodze spotkaliśmy sprzedawców ubranych w białe koszule sięgające połowy łydek oferujących ręcznie tkane gobeliny, haftowane koszule, kolorowe makatki, torby, korale, przeróżne rzeźby oraz gliniane naczynia.
To był kolejny cudowny dzień naszej pielgrzymki po Meksyku. Oczarowani kulturą i zabytkami Majów pojechaliśmy odpocząć i zjeść smaczną kolację w hotelu Mision Palenque.
Każdy dzień – dzięki nieocenionej pani dyrektor biura Kamili Banaś – był wypełniony w przeżycia duchowe, estetyczne, krajoznawcze. I nie inaczej było w ósmym dniu naszej podróży. Otóż wcześnie rano wyjechaliśmy z hotelu, by w pięknych okolicznościach przyrody – w dżungli – zjeść śniadanie. Świeże powietrze, piękna, egzotyczna przyroda, uśmiechnięci pielgrzymi, na czele z panią pilot Joanną, panią przewodnik Iwoną i naszym opiekunem duchowym – ks. Tomaszem, wszystko to napawało nas ogromną radością i wdzięcznością Panu Bogu za łaskę tej pielgrzymki, gdyż codziennie odkrywaliśmy piękno Meksyku. Po obfitym śniadaniu czekała nas prawdziwa przygoda, bowiem płynęliśmy motorówkami po rzecze Usumacinta do strefy archeologicznej Yaxchilan. Wzdłuż tej rzeki biegnie granica z Gwatemalą. Kapitan łodzi miał dla nas niezwykłą niespodziankę i podpłynął na brzeg, abyśmy mogli wysiąść i pospacerować po skrawku państwa Gwatemala.
W kolejnym dniu jechaliśmy do San Cristobal de las Casas, miasta położonego na wysokości 2300m n.p.m., uważanego za jeden z najprzyjemniejszych ośrodków w Meksyku, bowiem panuje tam spokojna atmosfera i zdrowy, chłodny klimat. Wcześniej jednak zatrzymaliśmy się, aby podziwiać 35 – metrowy wodospad w Misol-Ha leżący w bujnym, tropikalnym lesie. Chętni pielgrzymi mogli się tutaj wspaniale ochłodzić przed dalszą drogą, zażywając kąpieli w wodzie pięknego, turkusowego koloru.
Następny postój miał miejsce w Aqua Azul, czyli kilkanaście zapierających dech w piersiach wodospadów ukrytych w dżungli. Naszym oczom ukazał się niecodzienny widok: woda pod kaskadami miała śliczny niebiesko-zielony kolor. Te cudowne widoki, cuda przyrody uwieczniliśmy na zdjęciach, które każdy starał się codziennie wykonywać, aby zarejestrować trasę pielgrzymki i odtworzyć rodzinie i przyjaciołom.
Wieczorem przyjechaliśmy do miasta San Cristobal, gdzie zakwaterowaliśmy się w hotelu El En Canto i po (jak zawsze bardzo smacznej) kolacji udaliśmy się na wieczorny spacer po urokliwym miasteczku.
Dziesiąty dzień naszego pielgrzymowania po meksykańskiej ziemi rozpoczęliśmy od wizyty w jednym z domów indiańskich w Zinacantan. Gościliśmy u Anity – bardzo pogodnej, wesołej i ładnie śpiewającej piosenki Indianki oraz jej rodziny, gdzie ks. Tomasz sprawował Mszę św. przy domowym ołtarzyku. Wśród licznych obrazów dostrzegliśmy naszą ukochaną Matkę Bożą Częstochowską z Jasnej Góry. Byliśmy dumni, że cząstka Polski mieści się w jednym z indiańskich domów. Homilia naszego opiekuna duchowego – jak zawsze – była głęboka i poruszająca w swej treści, odwoływała się do kolejnego, rozważanego Bożego Przykazania. Po przeżyciach duchowych gospodarze zaprosili nas na degustację tortilli, którą każdy mógł własnoręcznie przyrządzić. Było to typowe,meksykańskie danie – nasze drugie śniadanie.
Innym bardzo interesującym doświadczeniem było nawiedzenie kościółka w San Juan Chamula, w którym motywy chrześcijańskie w niezwykły sposób mieszają się z tym, co pochodzi z religii szamańskich. Pani przewodnik zwróciła uwagę na tzw. synkretyzm religijny, czyli innymi słowy religia miejscowych Indian to połączenie katolicyzmu i prekolubijskich wierzeń Majów. Podłoga świątyni jest usłana sosnowymi gałązkami, a za oświetlenie służą świece, których pali się tu duża ilość. Pobyt w tym kościele pozostawia ślad w psychice ludzi, nie zapomina się szybko widoku modlących się tam osób, jak również wystroju wnętrza. Wizyta w tym miejscu i na nas zrobiła wyjątkowe wrażenie. Pełni nowych doświadczeń udaliśmy się w dalszą drogę.
Naszym udziałem był przejazd szybkimi łodziami po majestatycznym Kanionie Sumidero, którego ściany dochodzą do 1000 metrów wysokości. To było przecudowne odkrywanie egzotycznej przyrody, zarówno flory, jak i fauny: podziwialiśmy niezwykłe cuda przyrody – m.in. formację skalną zwaną „choinką”, ale punktem kulminacyjnym wcale nie były sępy, małpy, iguany czy inne egzotyczne ptaki, lecz krokodyle wylegujące się w wodzie. Każdy z nas obowiązkowo wykonał pamiątkowe zdjęcia, ale gdy jeden z nich zaczął płynąć, byliśmy lekko przestraszeni, jednak wszyscy cali i zdrowi popłynęliśmy dalej, aby podziwiać uroki Kanionu. Była to naprawdę fascynująca przygoda z naturą i ekscytujące spotkanie „twarzą w twarz” z krokodylami. Na pewno będziemy ją długo pamiętać!
W kolejnym dniu wyprawy nasz wzrok przykuł przepiękny widok gór porośniętych przecudnej urody kaktusami. Ja wprost nie mogłam oderwać oczu od tego niezwykłego krajobrazu. Otóż przejeżdżaliśmy przez góry do stanu Oaxaca, podziwiając te wspaniałe obrazy. W trakcie przejazdu zatrzymaliśmy się w miejscowości Santa Maria Del Tule, gdzie nasz wzrok przykuło potężne drzewo liczące ponad 2 tys. lat, o obwodzie 50 metrów. To cypryśnik – największe drzewo obydwu Ameryk, uważane za jedno z największych na świecie. Jako miejscowy przewodnik chętnie służył nam kilkuletni chłopiec, który z dużym wdziękiem opowiadał nam co kryją konary , pień i gałęzie drzewa, pokazywał elementy przyrodnicze, ale należało uaktywnić swoją bujną wyobraźnię, aby dostrzec zwierzęta, rośliny bądź osoby, które mały Meksykanin wymieniał. Było to urokliwe miejsce, bardzo mi się podobało.
W dalszej kolejności dojechaliśmy do kolonialnego miasta Quaxaca, gdzie zwiedzaliśmy Kościół św. Dominika z olśniewającą XVIII-wieczną Kaplicą Różańcową, główny plac miasta – Zocalo, porosły pięknie kwitnącymi roślinami oraz Katedrę z barokową fasadą. Bardzo miło wspominam wizytę w sklepie z wyrobami z czekolady. Mieliśmy możliwość obejrzenia produkcji tego przysmaku i skosztowania pysznego kakao i „prawdziwej” czekolady. Po zrobieniu słodkich zakupów udaliśmy się do hotelu Parador Del Dominico, aby odpocząć przed następnym dniem naszej wyprawy.
Powoli kończyła się pielgrzymka, ale cieszyliśmy się z każdego dnia i nie inaczej było, gdy po śniadaniu pojechaliśmy do najbardziej hiszpańskiego miasta Meksyku – Puebla – miasta ludzi aniołów. Zwiedzaliśmy kolonialną Starówkę – Kościół św. Dominika z przepiękną Kaplicą Różańcową, majestatyczną Katedrę, Rynek Parian z tradycyjnymi wyrobami mieszkańców – m.in. ceramiką talavera.
Pani przewodnik bardzo interesująco opowiadała, iż Puebla to stolica stanu o tej samej nazwie. Czwarte, co do wielkości miasto Meksyku jest dzisiaj prężnie rozwijającym się ośrodkiem przemysłowym z fabryką Volkswagena na czele, Jednak – na szczęście dla nas, zwiedzających – zachowało dawny charakter i część najcenniejszych dzieł sztuki i architektury, co mogliśmy podziwiać.
Wieczorem dotarliśmy do miasta Meksyk, które – jak określiła p. Iwona – jest jednym z takich miejsc, które się kocha i jednocześnie nienawidzi. Stolica jest ogromna, ekscytująca, a jej mieszkańcy przyjaźni. To serce kraju, choć zatłoczone i zanieczyszczone, jednak jedno z największych i najludniejszych miast świat.
Dwa ostatnie noclegi mieliśmy w hotelu Metropol w centrum stolicy.
Punktem kulminacyjnym naszej wspaniałej pielgrzymki było nawiedzenie Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe co stało się naszym udziałem kolejnego dnia. Rano, po śniadaniu, udaliśmy się do Sanktuarium, miejsca, które tak bardzo pragnęliśmy zobaczyć (ja w sposób szczególny). Najpierw uczestniczyliśmy w Eucharystii, którą ks. Tomasz sprawował w jednej z górnych kaplic w Nowej Bazylice. Każdy z nas był pod ogromnym wrażeniem i czuł niebywałe zadowolenie i szczęście, kiedy patrzył w zatroskane oblicze Matki Bożej. Homilia głoszona przez naszego opiekuna duchowego bardzo nas wzruszyła, gdyż proste, ale poruszające nasze serca, rozum i duszę słowa ks. Tomasza wycisnęły z oczu łzy płynące po twarzach. Były to łzy wzruszenia ze spotkania z Matką Bożą z Guadalupe. Na zakończenie Mszy św. pięknie zaśpiewaliśmy naszej ukochanej Matce pieśń pt. „La Guadalupana”, której uczyliśmy się podążając do centralnego miejsca naszej podróży. Bardzo wdzięczni Panu Bogu za dar modlitwy w tym wyjątkowym i szczególnym miejscu nawiedziliśmy Starą Bazylikę, Wzgórze Objawień oraz Templo del Pocito. Następnie każdy z nas miał czas wolny na indywidualną modlitwę i zakup pamiątek religijnych. Nawiedzając w/w miejsca mieliśmy sposobność zobaczenia tysiące ludzi – pielgrzymów z Meksyku, którzy w tym dniu przybyli do swojej ukochanej Matki Bożej.
Z kolei pojechaliśmy do piramid w Teotihuacan, gdzie nasze oczy ujrzały cudowne (mnie osobiście bardzo zachwyciły) słynne piramidy: Słońca, Księżyca oraz Pałac Quetzalcoatla. Po wysłuchaniu bardzo ciekawych informacji ze strony p. Iwony zaczęliśmy wspinać się na szczyt Piramidy Słońca, wysokiej na 64 metry konstrukcji, skąd podziwialiśmy imponujący widok na miasto. Na szczyt zaprowadziły nas strome schody – 248 stopni. Ale każdy z nas dzielnie wszedł i zszedł, co napawało nas dumą i radością.
W ostatnim dniu naszego wędrowania po meksykańskiej ziemi odbyliśmy spacer po głównym placu Miasta Meksyk, tzw. Zocalo, gdzie zwiedziliśmy piękną Katedrę, Templo Mayor, Pałac Prezydencki.
Następnie ponownie udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej, aby indywidualnie w głębi naszych serc spotkać się z Maryją. Eucharystia sprawowana przed obliczem Matki Bożej również była dla nas wzruszająca i niezwykle wyjątkowa, bowiem żegnaliśmy się z ukochaną Matką, ale byliśmy przeszczęśliwi i życzę każdemu tak wymownego i pełnego emocji spotkania duchowego.
Nasza pielgrzymka zmierzała ku końcowi. Po skonsumowaniu obiadu udaliśmy się na lotnisko, aby odbyć podróż powrotną do Polski. Szczęśliwie i bezpiecznie wylądowaliśmy w Warszawie.
W tym miejscu chciałabym zachęcić wszystkich, którzy mają zamiar wybrać się do Meksyku, aby nie zwlekali, gdyż pielgrzymka, którą odbyłam była perfekcyjnie przygotowana pod każdym względem.
Pragnę podziękować w imieniu własnym i na pewno przemiłych, niezwykle sympatycznych i życzliwych pielgrzymów, z którymi miałam przyjemność podróżowania po Meksyku przede wszystkim pani dyrektor biura Kamili Banaś za profesjonalne przygotowanie wyjazdu, pani pilot Joannie za wspaniałą opiekę i czuwanie nad naszym bezpieczeństwem w trakcie całej pielgrzymki oraz nieocenionej pani przewodnik Iwonie za przekazywanie nam, zarówno w busie, jak w trakcie zwiedzania bardzo cennych informacji, za jej ciepły, miły głos, merytoryczne objaśnienia, kompetencję, uśmiech, cierpliwość i życzliwość.
Szczere słowa podziękowania kieruję w stronę naszego opiekuna duchowego – ks. Tomasza, dziękuję za sprawowane Eucharystie, za mądre, poruszające serce homilie, za każde dobre słowo, uśmiech, serdeczność. Dla w/w osób, dzięki którym mogliśmy przeżyć te niepowtarzalne dni dedykuję słowa J.W.Goethego:
„Chcesz być szczęśliwym w życiu,
przyczyń się do szczęścia innych,
albowiem radość, którą dajemy,
wraca do naszego serca”.
Jestem ogromnie szczęśliwa, że dane mi było pielgrzymować do Meksyku, że miałam łaskę od Pana Boga, by spotkać się z Matką Bożą z Guadalupe i na pewno te wrażenia i przeżycia pozostaną w moim sercu i w mej pamięci na zawsze. Moje wspomnienia chcę zakończyć cytując słowa Edith Piaf:
„Życie jest cudowne.
Są chwile, w których
chce się umrzeć.
I wtedy zdarza się coś nowego,
człowiek myśli, że jest w niebie”.
Pątniczka